-Złościsz się?
-Yhmm…baardzo!
– Co chciałbyś zrobić z tą złością?
– Chciałbym żeby zniknęła, żeby jej nie było!
Dzieci często pokazują nam jak w lustrze, jakimi zasadami rządzi się świat dorosłych. Odczuwasz złość? – kiepska sprawa, ogarnij się i zachowuj. Jesteś wściekły? Weź się w garść i panuj nad sobą. Smutno ci? Zaraz, zaraz… Kiedy ostatnio powiedzieliście, że jest Wam smutno?
Gdy zaczynam rozmawiać z dorosłymi o emocjach, często słyszę, że emocje mogą być albo dobre, albo złe. Good guys, bad guys… Chcemy doświadczać tych dobrych, a złych – najlepiej unikać i nie czuć. Nasze dzieci widzą to podobnie i stąd później „Chciałbym, żeby złość zniknęła”. Bo odczuwanie złości jest trudne. Jest nieprzyjemne. Ale jest… POTRZEBNE.
Potrzebujemy doświadczać wszystkich emocji. Nie ma tych złych i tych dobrych. Są co najwyżej te bardziej przyjemne i nieprzyjemne. Bo czasem jest tak – jak ze złością – że to, co czujemy nie jest fajne, nie jest miłe, nie jest przyjemne – i chcemy jak najszybciej od tego uciec. Czyli działamy tak, żeby nie czuć złości, smutku, wściekłości, rozczarowania i tak dalej. A gdy jeszcze dodamy etykietę, że to „złe” uczucia, to część (kto wie, czy nie większa część) naszych emocji staje się zakazana. Spinamy się coraz bardziej, by ich nie czuć, bo przecież są „złe” i wpadamy w błędne koło. Dzieci nas obserwują i uczą się tego samego, a „Chciałbym, żeby zniknęła, żeby jej nie było!” jest trochę wyrazem tego, że taki jest najlepszy sposób na złość – unikanie jej!
Co jest konsekwencją nazywania emocji „złymi”? Stają się one jeszcze trudniejsze do przeżycia, straszniejsze, bardziej zagrażające, zakazane. Obawiamy się tego, że mogą się pojawić, więc zaczynamy unikać sytuacji, w których mogą nas spotkać. Albo zamykamy je w sobie i „dusimy” w środku, aż w końcu wybuchną.
Emocje są częścią naszego życia. Są trochę jak pogoda na niebie – pojawiają się, zmieniają się, mijają. Mogą być przyjemne – tak jak piękny, słoneczny dzień – i nieprzyjemne – podobnie jak ponury, deszczowy, listopadowy poranek. Ale są nam potrzebne, tak jak potrzebne jest słońce, deszcz, chmury i burze. I nie są niczym złym, podobnie jak nie jest złym to, że rano pada deszcz czy wieje wiatr. Możemy po prostu tego nie lubić i to jest zupełnie ok.