O tym, jak ważna jest rozmowa z dziećmi o emocjach, pisałam tu. Jak jeszcze można pomóc w oswajaniu emocji? Poniżej baza strategii rozwijających kompetencje emocjonalne!
Co można zrobić z dziecięcymi emocjami?
Rozpoznawać i nazywać – to pierwszy krok w stronę uświadomienia sobie naszych przeżyć. Przy różnych okazjach warto:
- Nazywać to, co przeżywa dziecko, upewniając się oczywiście, że przywołana przez nas emocja jest trafna (np. w formie pytania, „Dobrze rozumiem, że jest ci smutno?”)
- Nazywać to, co przeżywamy my („Wiesz, jest mi teraz trochę smutno”)
- Zagrać w „emocjonalne” kalambury, rysowane lub pokazywane
- Wykorzystać do zabawy karty z emocjami (np. takie)
- „Polować” na emocje – w czasie spaceru, wyjścia do sklepu, na plac zabaw „szukać” wśród spotkanych ludzi różnych emocji i zgadywać, co mogą w danej chwili czuć
- „Odgłosy” emocji – gra w rozpoznawanie emocji na podstawie wydawanych odgłosów, np. zachwyt – „łał!”, radość – „hurra!” itd.
Uważniać odczuwane emocje – czyli pokazywać, że to co, czujemy jest ważne i potrzebne, np. strach informuje nas o zagrożeniu, złość może mówić o niezaspokojeniu jakiegoś naszego dążenia, rozczarowanie – że nie spełniły się nasze oczekiwania, itd.
Wystarczą tu zazwyczaj proste komunikaty: „Chyba się zezłościłeś…Wiesz, złość jest potrzebna w naszym życiu, bo mówi o tym, co jest dla Ciebie ważne… Może moglibyśmy się zastanowić, co to takiego?”
Mierzyć – czyli próbować określać intensywność przeżywanych emocji. Dobrym pomysłem jest wykorzystanie wszelkiego rodzaju graficznych reprezentacji miar i skal, np. termometr uczuć, drabina strachu, stopnie smutku, oś 0-10… i co tylko jeszcze przyjdzie nam na myśl. Taka „miara” emocji w formie rysunku może wisieć na ścianie w klasie, domu, przedszkolu i być dobrym punktem wyjścia do rozmowy o tym, że emocje mogą mieć różne nasilenie i możemy próbować je w różnych sytuacjach „mierzyć”.
Porównywać – to trochę kontynuacja wcześniejszego punktu. Gdy nauczymy się określać intensywność odczuwanych emocji, możemy próbować je porównywać z wcześniejszymi doświadczeniami, np. „Czy smutek dzisiaj jest tak samo mocny jak to, co czułeś wczoraj, gdy byłeś ostatni w zawodach w przedszkolu? Mówiłeś, że wczoraj smutek był na 7, a dziś – jest większy czy mniejszy?”. Taka strategia pozwala zbudować dystans do przeżywanych emocji, pokazuje też, że nieprzyjemne emocje nie trwają wiecznie, ale ich nasilenie się zmienia.
Normalizować – pokazywać, że odczuwanie emocji jest czymś naturalnym i niezagrażającym. Można odwoływać się do własnych przeżyć lub doświadczeń innych ludzi, np. „W tej sytuacji też byłoby mi smutno”, „Pamiętam, że gdy byłem w przedszkolu też złościłem się, gdy …”. Normalizowanie uczuć daje też prawo do ich przeżywania i sprawia, że stają się naturalnym elementem naszego życia.
Radzić sobie – to chyba najtrudniejszy punkt. W skrócie chodzi o to, by pokazywać i uczyć, że z emocjami można radzić sobie na różne sposoby. I że nie chodzi o to, by się uczuć pozbywać, ale przeżywać je w niekrzywdzący siebie i innych sposób. Warto stworzyć z dzieckiem listę pomysłów: „Co mogę zrobić, gdy jestem.. [smutny, zły, znudzony itd.]”. Można zainspirować się tym, co sami robimy, gdy przeżywamy emocje, co robią inni ludzie, jak radzą sobie bohaterowie bajek, kreskówek czy książek lubianych przez nasze pociechy. I najważniejsze – pokazywać te pomysły w naszym codziennym życiu.