You are currently viewing NIEGRZECZNE dziecko czy NIEDOSTOSOWANE otoczenie?

NIEGRZECZNE dziecko czy NIEDOSTOSOWANE otoczenie?

Święta i Nowy Rok za nami, małymi krokami gościmy się w styczniu, wracają codzienne obowiązki, rytm, rutyna. Dla wielu z nas, szczególnie rodziców małych dzieci, święta i wiążące się z nimi zmiany nie zawsze były czasem luzu i odpoczynku. Odstępstwa od dotychczasowego planu dnia, godziny spędzane przy świątecznym stole, choinka, duże emocje, odwiedziny (co prawda ograniczone, ale zawsze) krewnych… Kto próbował kolacji wigilijnej z 2-latkiem lub podjął się wyzwania usypiania rozemocjonowanego wizytą św. Mikołaja 6-latka, ten wie, że święta to nie tylko magiczny czas, ale i rodzicielskie wyzwanie.

Zdarzało się słyszeć głosy, że w święta „te dzieci robią się takie niegrzeczne”, „że nie mogą wysiedzieć przy stole”, „ciągle krzyczą” i „nic się nie słuchają”… Znacie to? To jak jest z tymi świętami? Czy rzeczywiście sprawiają, że dzieci dostają „małpiego rozumu”?

Trudne świętowanie

Ta refleksja przyszła do mnie, gdy bawiłam się w odśnieżanie z moim synem (tak, tak, posypało u nas śniegiem!). Obserwowałam, z jaką radością i zapałem ciągnął za sobą miotłę, zgarniał śnieg, czuł, że robi coś ważnego (!), trzymał się wspólnych ustaleń co do zasad zabawy na dworze, spełniał moje prośby…To było zadanie zdecydowanie odpowiadające jego zainteresowaniom i możliwościom. Zadanie, które było dla niego przyjemne, angażujące, dające poczucie sprawczości…

I wtedy pomyślałam, jak koszmarnie trudne musi być dla niektórych dzieci nasze „dorosłe” świętowanie. Jak dużym wyzwaniem jest dla ruchliwego 3-latka siedzenie przy stole, jak ciężkie jest dla młodego człowieka nadal doskonalącego operowanie widelcem „eleganckie jedzenie”, jak stresujące może być przywitanie się z ciocią/ babcią, którą widzi się tylko kilka razy do roku… Jak dużym wyzwaniem dla dzieci, dla których ważny jest rytm i które trudno znoszą zmiany, może być odstępstwo od codziennej rutyny i zniesienie tak dużej ilości dodatkowych bodźców…

Zachowanie czy kontekst?

I kiedy spojrzymy na te trudności, przestajemy widzieć „niegrzeczne” dzieci, które „nie mogą wysiedzieć przy stole”, tylko dzieci, które są „wrzucone” w sytuacje nie uwzględniające ich potrzeb i możliwości. To tak, jakby nas dorosłych zmusić do siedzenia przez kilka dni na niezwykle stresującej konferencji w pracy, na której mamy prezentować rzeczy, których wcale nie jesteśmy pewni, a dookoła mamy mnóstwo ludzi, hałas i ciągle nowe bodźce… Stosowanie się do wymagań i zasad w takiej sytuacji, co często nazywamy „byciem grzecznym”, jest niezwykle trudne.

A gdy zmienimy otoczenie/sytuacje… Zamiast świątecznego stołu zobaczymy nasze dzieci w bardziej dostosowanych dla nich okolicznościach – na podwórku, na placu zabaw, w ich pokoju… okaże się, że ten sam Franek/Zuzia/Olek, który kręcił się przy świątecznym stole, nie reagował na prośby, ubrudził obrus i wybuchnął złością przy choince potrafi działać w zasadach, współpracować, mówić o tym, jak się czuje i poradzić sobie ze złością. Zauważcie, że nie chodzi o samo zachowanie – bo te same zachowania, które były nieodpowiednie przy choince (np. wspinanie się na nią 🙂 ), są zupełnie OK w lesie czy na placu zabaw. Chodzi o kontekst (otoczenie i sumę interakcji), w którym znalazło się nasze dziecko i jego możliwości radzenia sobie.

To nie dziecko się zmieniło. To otoczenie, w którym działa, jest inne.

To nie dziecko było „niegrzeczne”. To sytuacja/ otoczenie, w którym się znalazło, było niedostosowane/za trudne.

„Dlaczego on się tak zachowuje?”

Możliwości dziecka, jego umiejętności, poziom rozwoju są względnie stałe między różnymi sytuacjami. Dlaczego więc tak szybko nazywamy je „grzecznym” w jednej sytuacji, a „niegrzecznym” w innej (np. przy świątecznym stole)? Przecież to wciąż to samo dziecko! Powiecie, bo zachowuje się różnie – raz grzecznie, a raz nie!

A z czego wynika to, jak się zachowuje? No właśnie.

Często przypisujemy „niegrzeczność” zachowania dziecka JEDYNIE jego woli/zamysłowi – (niektórzy doszukują się nawet manipulowania, wymuszania ze strony dziecka) czyli czynnikom „wewnątrz” dziecka, zależnym od jego „chcenia”. Zapominamy, że na to, jak zachowa się nasze dziecko ma wpływ nie tylko ono samo, ale RÓWNIEŻ sytuacja/kontekst, w której się znalazło (czynniki „na zewnątrz”, np. pomieszczenie, w jakim przebywamy, ludzie dookoła, poziom hałasu, wymagania sytuacyjne).

Wymagania a możliwości

Pomyślmy, czy nasze oczekiwania i wymagania względem dzieci nie są czasami nieprzystające do ich możliwości. Każdy człowiek, czy to duży czy mały, stawiany w sytuacji nierealistycznych, wysokich wymagań lub oczekiwań, ma bardzo niewiele zasobów, by radzić sobie z nawet niewielkimi trudnościami i frustracjami.

A więc może to zupełnie OK, że 3-latek nie da rady wysiedzieć przy świątecznym stole, a 6-latek z ekscytacji i nadmiaru bodźców wybuchnie złością. Spojrzenie na te zachowania przez pryzmat różnorodności czynników je powodujących – zarówno tych związanych z samym dzieckiem („wewnątrz”) jak i tych z poziomem dostosowania jego otoczenia („na zewnątrz”) – może pomóc zrozumieć, skąd się biorą i co zrobić, by sobie z nimi poradzić.

Jak sobie poradzić?

Czujność na kontekst (sytuację), w jakich znajdzie się nasze dziecko, może zapobiec wielu trudnym momentom i uniknąć sytuacji, w których poczujemy, że dotarliśmy do granic swoich możliwości i pozostaje nam już tylko etykieta „niegrzeczne dziecko”. Pomysły?

– jeśli wiemy, że nasze dziecko nie jest w stanie wysiedzieć spokojnie przy stole, to zadbajmy o to, by miało dość ruchu przed obiadem i umówmy się z nim, jaką część uroczystości będzie miało przy tym stole spędzić (niewielki przedział czasowy, dostosowany do możliwości), a poza tym zabierzmy zabawki/przedmioty, które pozwolą mu „przetrwać” pozostały czas

– jeśli wiemy, że nasze dziecko je jedynie wybrane grupy produktów i na proszonym obiedzie nic nie tknie, nakarmmy je przed lub zabierzmy ze sobą jego ulubione produkty

– jeśli wiemy, że nasze dziecko ma trudność w radzeniu sobie z przywitaniem się z dawno niewidzianą ciocią/babcią, uprzedźmy te osoby o tym fakcie i zaproponujmy mu towarzyszenie przy przywitaniu, a jeśli odmówi, to zaakceptujmy to

– jeśli wiemy, że nasze dziecko łatwo się przestymulowuje, zadbajmy o przerwy w zabawie (zabierzmy je do pokoju obok, pozwólmy się wyciszyć), a w bardzo głośnym środowisku zaproponujmy słuchawki wygłuszające

– jeśli wiemy, że nasze dziecko ma trudność w radzeniu sobie ze zmianami, to uprzedźmy je odpowiednio wcześnie o przebiegu dnia, omówmy go dokładnie, nie planujmy na ten dzień żadnych dodatkowych stresorów, wzmocnijmy zdolność radzenia sobie naszej pociechy poprzez zaspokojenie podstawowych potrzeb (sen, jedzenie, bliskość), zastanówmy się, czy mimo zmiany planu dnia możemy zachować jakieś elementy stałości (np. godzina posiłku, ulubione sztućce, pluszak itd.) i wyposażmy się w dużą cierpliwość i wyrozumiałość w stosunku do naszej pociechy, to może być dla niej naprawdę trudny czas.

Powodzenia!:)

Dodaj komentarz